Abp Ryś: Pozdrawiam Was w imię Eucharystii, z której buduje się Kościół!
7 czerwca, 2020
Zgodnie z zachętą naszego Arcybiskupa Grzegorza serdecznie zapraszamy na całodobową adorację Najświętszego Sakramentu. Adoracja rozpocznie się w piątek o godz. 21:37, zakończenie adoracji nastąpi w sobotę o godz. 21:37.
„Pozdrawiam Was w imię Eucharystii, z której buduje się Kościół!”św. Jan Paweł II
Drodzy Siostry i Bracia,
Chcę uczynić swoim i ponownie wypowiedzieć pozdrowienie skierowane do Was 33 lata temu (13 czerwca 1987), na Lublinku, przez św. Jana Pawła II. Zapewne, tak ja, jak i Wy wyczuwamy, że to pozdrowienie nie było jedynie uprzejmym i pobożnym powitaniem, o aktualności zredukowanej wyłącznie do tamtej chwili i miejsca. Nie! Ono niosło ze sobą istotny przekaz – prawdziwy program na przyszłość. Co więcej: program ten został sformułowany i ZADANY nam przez NASTĘPCĘ ŚW. PIOTRA, a więc najwyższy w Kościele autorytet. Dla nas zaś nie bez znaczenia pozostaje fakt, że ów Następca Piotra był też jedynym „papieżem z rodu Polaków” – był jednym z nas, znał nasz Kościół, znał Łódź, bywał w niej wcześniej. Jego słowa zatem łączyły w sobie podwójny walor: z jednej strony wyjątkowy charyzmat i urząd Apostoła, któremu Pan w szczególny sposób zlecił „umacnianie wiary jego braci”; z drugiej strony rozeznanie naszych warunków, pragnień i potrzeb sformułowane przez człowieka, którego bliskości i miłości byliśmy pewni.
Posłuchajmy więc jeszcze raz: „Pozdrawiam Was w imię Eucharystii, z której buduje się Kościół jako Ciało Chrystusa; wspólnota odkupionych w Chrystusie”. Papież mówił to do Kościoła, który tamtego dnia liczył sobie – JAKO DIECEZJA – niespełna 67 lat! Pytanie o to, w jaki sposób „buduje się Kościół?” było wtedy – i do dziś pozostaje (!) – jednym z najważniejszych dla nas pytań. Jana Pawła II na Lublinku słuchało dopiero trzecie pokolenie łódzkich diecezjan; dzisiaj jego słowa odczytuje pokolenie czwarte. Jesteśmy ciągle na początku tego procesu. Tym bardziej, że chociaż chętnie widzimy w sobie „prawnuków” tych, co zakładali Łódzki Kościół, to wcale nie zawsze możemy powiedzieć, że znaliśmy naszych „pradziadków”. Zwłaszcza sama Łódź (a to – gdy chodzi o liczbę wiernych – ponad połowa naszej diecezji) przeżywała – i przeżywa – wielkie i ciągłe przemiany demograficzne. Najpierw z miasteczka, które liczyło 500 mieszkańców wybuchła jako miasto 700-tysięczne; potem straszliwie przeobrażone w swej ludzkiej tkance przez I i II wojnę światową, a potem znów w latach 80-tych minionego stulecia (pierwszych latach wielkiej transformacji politycznej, społecznej i gospodarczej), aż po dziś dzień – każde łódzkie pokolenie tworzą ludzie stąd i nie-stąd; jedni odchodzą, drudzy przychodzą; znikają całe wielkie grupy ludzi (jak ci, którzy znaleźli tu „ziemię obiecaną”) – pojawiają się nowe (jak cały świat akademicki – z Uniwersytetem obchodzącym właśnie 75-lecie powstania). Jedni wiążą z tym miastem wszystkie swoje nadzieje; inni mają tu raczej jedynie sypialnię, pracując i żyjąc de facto gdzie indziej…
JAK BUDOWAĆ TU KOŚCIÓŁ?! Wśród tylu przemian? Pośrodku takiej dynamiki? Jak zbudować WSPÓLNOTĘ – świadomą własnej tożsamości i natury łączących ją więzów? Tym bardziej, że nie chodzi tu przecież jedynie o wspólnotę Łodzian. Łódzki Kościół współtworzą wszak ludzkie o zupełnie innym doświadczeniu wiary: żyjący w miejscach dawnych, jak Parzno czy Jeżów, historycznie ważnych jak Piotrków i Łask, ludzie głęboko zakorzenieni, pielęgnujący dawną tradycję i religijność ludową. O tak! Pytanie o to, jak „buduje się Kościół” pozostaje jednym z największych naszych wyzwań.
Św. Jan Paweł II powiedział wtedy: KOŚCIÓŁ BUDUJE SIĘ Z EUCHARYSTII: „Pozdrawiam Was w imię Eucharystii, z której buduje się Kościół jako Ciało Chrystusa; wspólnota odkupionych w Chrystusie”. Powiedział więc – to ważne – nie tylko „w jaki sposób” buduje się Kościół, ale także o budowę JAKIEGO Kościoła idzie: potrzebny nam jest Kościół jako „Ciało Chrystusa” i jako „wspólnota odkupionych w Chrystusie”. Nie chodzi więc jedynie o instytucję gorzej lub lepiej zarządzaną, opisaną prawem i strukturą, cyklicznie reprodukującą coraz mniej zrozumiałe tradycje i zwyczaje. Chodzi o CIAŁO CHRYSTUSA! Dodajmy Ciało ŻYWE! Chodzi o Organizm, zbudowany z tkanek i członków połączonych nie tyle zewnętrznym organizacyjnym gorsetem, co wewnętrznym KRWIOBIEGIEM – żywy, więc rozwijający się i rosnący ku pełnej dojrzałości. Chcemy budować Kościół jako WSPÓLNOTĘ odnajdującą ostatecznie swoją tożsamość w tajemnicy ODKUPIENIA W CHRYSTUSIE – a więc wspólnotę Sióstr i Braci, a nie abstrakcyjny tłum, pozbawiony twarzy. Wspólnotę, w której każdy jest szanowany, i w której każdy znalazł sobie właściwy obszar odpowiedzialności i zaangażowania. Wspólnotę, w której – jak w czasach apostolskich – „nikt nie cierpi niedostatku”, gdyż skoncentrowana jest ona najpierw na potrzebach najsłabszych swoich członków.
Papież powiedział – powtórzmy – że taka wspólnota „buduje się z Eucharystii”.
Czy to nie za prosta recepta?
Czy nie za wiele się spodziewamy po Eucharystii? Przecież – powie ktoś – każdego dnia w naszych kościołach odprawia się setki, może nawet tysiące Mszy świętych… Czy to automatycznie przekształci nas w żywe Ciało Chrystusa i pełną miłości wspólnotę sióstr i braci?!
Automatycznie – z pewnością NIE! Jan Paweł II nie mówił jednak wtedy o jakimś mechanicznym „automacie”. Mówił raczej o Eucharystii jako prawdziwej ogniskowej życia każdej i każdego z nas. Mówił o Eucharystii, która np. wyznacza ostateczny sens naszej pracy, gdyż używany do niej chleb jest „owocem ziemi i pracy rąk ludzkich”. Mówił o Eucharystii, która – zwłaszcza w świętowaniu pierwszej Komunii – jest wielkim wydarzeniem każdej rodziny [tak pięknie na Lublinku nazwał Papież rodzinę „pierwszym i podstawowym środowiskiem, do którego przychodzi Bóg przez wielkie sakramenty naszej wiary”]. Mówił także, że Eucharystia – jako „wielka Tajemnica wiary” – szuka w nas zrozumienia, domaga się mądrości, a więc prowadzi nas na coraz ambitniejsze drogi katechezy i ewangelizacji, oraz [tu papież sam się przestraszył słowa, którego użył] „auto-ewangelizacji”. Chciał jednak w ten sposób powiedzieć, że pozostając Tajemnicą przerastającą nasz umysł, Eucharystia utrzymuje nas ciągle (wszystkich! z papieżem włącznie!) w postawie uczniów. I wreszcie: Eucharystia – mówił nam święty Papież – uczy nas fundamentalnej dla budowania każdej wspólnoty postawy, jaką jest OFIARNOŚĆ! Eucharystia uczy ofiary przez to, że JEST OFIARĄ. Tę ofiarę sprawujemy i wielbimy. Ofiara Jezusa Chrystusa staje się także „naszym pokarmem”.
Zobaczmy: PRACA, RODZINA, MĄDROŚĆ, OFIARA – to wszystko są słowa opisujące nasze kluczowe doświadczenia, wartości fundamentalne dla naszego pojmowania i przeżywania życia. Jeśli spotkamy się w ich rozumieniu na Eucharystii, jeśli zaczerpniemy z niej ich sens i treść moralną – czy nie staniemy się Kościołem – żywą wspólnotą i Ciałem Chrystusa?
Z takimi, być może, lub im podobnymi myślami, Ksiądz Arcybiskup-Senior, nasz kochany Arcybiskup Władysław ustanowił w 1989 roku w naszej Diecezji ŚWIĘTO EUCHARYSTII. Miało ono co roku przypominać papieską wizytę – najważniejsze 8 godzin w 100-letniej historii łódzkiego Kościoła. Nie szło przecież jedynie o upamiętnienie. Szło właśnie o budowanie wspólnoty i tożsamości naszego Kościoła. O gromadzenie się wokół papieskiego programu dedykowanemu właśnie NAM. Stąd też formą tego Święta przez lata pozostawała nie tylko Msza św., ale także uroczysta procesja eucharystyczna, gromadząca przedstawicieli całej Diecezji – wszystkich jej parafii. Po długim namyśle i wielu konsultacjach (z księżmi biskupami, z radą kapłańską i duszpasterską) odważam się zaproponować nową formę przeżywania naszego ŚWIĘTA EUCHARYSTII. Spróbujmy je świętować każdego roku całą dobę: od piątku wieczór do soboty wieczór przypadających po 13 czerwca (w tym roku wypadnie to akurat w samą rocznicę: 12 – 13 czerwca). Chciałbym, byśmy się na początku świętowania zebrali na uroczystą Eucharystię w łódzkiej katedrze. Z tej Mszy świętej przedstawiciele każdej parafii (i wspólnot gromadzących się w znaczących kaplicach publicznych) zabiorą ze sobą znak jedności – specjalnie wykonaną lampę oliwną z przedstawieniem herbów: św. Jana Pawła II i Archidiecezji Łódzkiej. Tę lampę zapalcie jeszcze tego samego wieczoru w waszych świątyniach obok wystawionego Najświętszego Sakramentu. I wejdźcie w adorację. Całodobową. 24 godziny. Indywidualną i w małych wspólnotach. W ciszy, i we wspólnej modlitwie, w śpiewie i w medytacji. Spróbujcie odkrywać Jezusa Eucharystycznego jako Tego, który wyznacza sens wszystkiego, co ważne w waszym życiu, i w waszych wzajemnych relacjach. W ciągu dnia, 13 czerwca, odprawcie uroczystą Mszę świętą (wotywną o Eucharystii, lub o św. Janie Pawle II), a adorację zakończcie o godzinie śmierci Papieża (21.37). Ufam, że ta nowa forma przyniesie nam doświadczenie wspólnoty CAŁEJ diecezji (najpierw dzięki Eucharystii w katedrze); i rzeczywiście CAŁEJ – dzięki jej twórczemu podjęciu w KAŻDEJ parafii. Przez te 24 godziny idźmy wszyscy razem ku Jezusowi; niech każda i każdy z nas znajdzie choć kwadrans (może pół godziny?) na osobiste spotkanie z Nim. Jestem przekonany, że będąc przy Chrystusie inaczej zobaczymy siebie, swoje wspólnoty parafialne i całą wielką rodzinę naszej Archidiecezji.
Serdecznie zapraszam na Święto Eucharystii;
Na wielkie Święto Łódzkiego Kościoła!
I z serca Wam błogosławię
Wasz
Arcybiskup Grzegorz