aktualności klasztoru Łódź wróć

Recenzja filmu Christiada


20 maja, 2013

Czy z takimi ludźmi możliwa jest porażka? Nie, ta sprawa jest święta, i jest niemożliwe, żeby z takimi obrońcami przegrała.

Generał Enrique Gorostieta w liście do przyjaciela

W niedzielne południe w gronie rodzinnym i  znajomych  wybraliśmy się do kina Charlie  na film „Cristiada” z Andym Garcią, Peterem O’Toole i Evą Longoria w rolach głównych. Film opowiada nieznaną większości z nas historię prześladowań jakich doświadczyli katolicy w lewicowym Meksyku w latach 1926-1929. Nie jestem krytykiem filmowym dlatego  nie będę pisał o grze aktorów, efektach specjalnych, scenach batalistycznych, muzyce, plenerach itp. Nie jestem historykiem więc nie poddam ocenie wartości historycznej filmu. Nie jestem teologiem, nie mnie oceniać dlaczego lud nie „nadstawia drugiego policzka” tylko zbroi się po zęby, tworzy armię, zatrudnia zawodowego generała i stawia fizyczny opór.

Chcę napisać tylko że klimat tego filmu i postacie w nim ukazane wbiły mnie w fotel z którego ciężko było mi się podnieść  po końcowych napisach (z tego co widziałem nie tylko mnie).

Nie zdołam tutaj opisać wszystkich postaci o których film opowiada wspomnę tylko o tych które mnie zauroczyły:

Na początek ciepły i wspaniały stary ksiądz Ojciec Christopher (kto z nas nie chciałby mieć takiego proboszcza) który wypowiada ważne w filmie słowa „Kim jesteś, jeśli nie bronisz tego, w co wierzysz?” Victoriano Ramirez „El Catorce”, twardy gość budzący sympatię, bohaterski i niepokorny do końca . Ksiądz Vega generał w sutannie, ludzki ze swoimi dylematami, pełen wątpliwości  i wyrzutów sumienia potrafi powiedzieć że przede wszystkim jest kapłanem. Generał Enrique Gorostieta, ateista i mason, weteran kilku wojen, wynajęty do walki z reżimem prezydenta Callesa przez Narodową Ligę na rzecz Obrony Wolności Religijnej. W filmie doznaje wewnętrznej przemiany. Wypowiada przed walką do swoich żołnierzy najważniejszą kwestię w filmie:

„Wyślemy wiadomość Callesowi i całej reszcie świata. Że wolność nie jest tylko dla pisarzy i dla polityków. Wolność to nasze domy, nasze żony i nasze dzieci. Wolność to nasze życie i nasza wiara. I obronimy ją, albo zginiemy. Obrona jej to nie tylko nasz obowiązek, ale też i nasze prawo. Musicie pamiętać, że człowiek będzie wystrzeliwał pociski, ale to Bóg decyduje gdzie one wylądują. Viva Cristo Rey!”

Anacleto González Flores, adwokat, pedagog, działacz społeczny pisarz i dziennikarz. Kiedy nasiliły się prześladowania Kościoła, doszedł do przekonania, że nie można poprzestać na biernym oporze względem reżimu i przyłączył się do Narodowej Ligi Obrony Wolności Religijnej (beatyfikowany przez papieża Benedykta XVI w dniu 20 listopada 2005 roku.)

Nie można pominąć ważnej roli kobiet: Donna Maria Del Rio De Sanchez, Adriana czy żona generała Emrique Gorostieta, które nie tylko z narażeniem swojego życia przemycają broń i amunicję dla powstańców, ale są wręcz inicjatorkami powstania i namawiają mężczyzn do podjęcia walki. Oraz najważniejsza dla mnie postać. Sylwetka bł. José Luis Sáncheza del Río (beatyfikowany przez papieża Benedykta XVI w dniu 20 listopada 2005 roku), który z kilkunastoletniego figlarza i łobuziaka staje się żarliwym obrońcą Boga, bohaterem, którego wiary nie były wstanie złamać najwymyślniejsze tortury. Parafrazując słowa filmowego generała Enrique Gorostieta: mam synów i chciałbym by byli jak bł. Jose.

Podsumowując, „Cristiada” to film wartościowy, inspirujący do przemyśleń na temat wiary. Zdecydowanie warto go obejrzeć w kinie. O sile przesłania filmu świadczył niecodzienny w polskich kinach widok widzów, którzy podczas wyświetlania napisów końcowych pozostali w  swoich fotelach, trwając w ciszy i zadumie.

Wracając do napisów końcowych to obok zdjęć filmowych odtwórców przywołano oryginalne zdjęcia bohaterów tamtych wydarzeń. To zestawienie głęboko zapada w pamięć i stanowi zachętę do lepszego poznania zarówno bohaterów jak i historii Meksyku lat dwudziestych.

Wychodząc z kina kłębią mi się w głowie pytania:

  • Czy ja byłbym zdolny walczyć o to w co wierzę?
  • Czy tak jak bł. Jose pomimo tortur i groźby utraty życia nie zaparłbym się swojej wiary i miałbym odwagę krzyknąć Viva Cristo Rey!?!
  • Czy jak Generał Enrique Gorostieta chciałbym walczyć z innymi o prawo do wolności dla nich?

Wracam do domu i czytam słowa papieża Franciszka:

„Męczeństwo to nie porażka, to najwyższa forma świadectwa. Czy nas to obchodzi? Czy modlimy się za tych, którzy cierpią i są prześladowani?”

Słowa Ojca Świętego potwierdzają prawdziwość przesłania jakie dla mnie niesie film Cristiada.

Viva Cristo Rey! Viva la Virgen de Guadalupe!